Cechą charakterystyczną rządów PiS jest to, że to Jarosław Kaczyński jednoosobowo decyduje o tym, co jest dobre, a co złe, kto jest patriotą, a kto zdrajcą, kto zostanie milionerem, a kto skończy jak parias. Nie są ważne decyzje instytucji, sądów i trybunałów — w państwie PiS Kaczyński jest ostateczną instancją, która decyduje o ludzkich losach. Wie to dobrze Julia Przyłębska, która dzięki osobistej decyzji Kaczyńskiego z przeciętnego sędziego podrzędnego wydziału poznańskiego sądu stała się wodzirejką Trybunału Konstytucyjnego. Dziś Przyłębska drży — mimo wiernej służby dla PiS, nie może być całkowicie pewna, czy zachowa stanowisko. Na początku swych rządów w latach 2015-16 walcząc o przejęcie kontroli nad TK, obóz władzy wprowadził 6-letnią kadencję na fotelu prezesa Trybunału. A Przyłębskiej 6 lat kończy się w grudniu. Co się zatem stanie? Autorzy „Stanu po Burzy” Agnieszka Burzyńska („Fakt”) oraz Andrzej Stankiewicz (ONET) tłumaczą galimatias prawny, dochodząc do jedynego słusznego wniosku: zdecyduje prezes. Na pewno w najbliższych miesiącach pani Julia będzie się jeszcze bardziej, niż zwykle — czy to w ogóle możliwe? — wysługiwała się prezesowi. Tylko dla niego będą lunche, rauty, biby, biesiady, podwieczorki... i wyroki.
Pani Julio, „Stan po Burzy” bieży ze słowami wsparcia i otuchy. Proszę popatrzeć na losy Kazimierza Kujdy, wieloletniego prezesa spółki Srebrna, czyli wehikułu finansowego środowiska PiS. „Stan po Burzy” po przetrząśnięciu komunistycznych archiwów już dwa lata temu doszedł do wniosku, że za komuny Kujda był agentem SB. Po nas takie stanowisko powziął Instytut Pamięci Narodowej, a w finale sąd, który właśnie uznał, że Kujda był kłamcą lustracyjnym, bo zaprzeczał, że współpracował z komunistyczną bezpieką. Co na to Kaczyński? Zaatakował sąd, a jakże. Ktoś taki jak Kujda — finansowy reżyser interesów PiS — nie może być wszak agentem, prawda? A to prezes decyduje, kto jest agentem, a kto nie.
Poza pełną kontrolą Kaczyńskiego już dziś bodaj jedna, jedyna rzecz w obozie władzy — wojna Zbigniewa Ziobry z Mateuszem Morawieckim. Lider Solidarnej Polski atakuje premiera, zarzucając mu, że pod naciskiem Brukseli chce doprowadzić do nałożenia nowych opłat i podatków na posiadaczy aut spalinowych. Ziobro jest gotów się nawet z Morawieckim napić za Morawieckiego błędy. Proponuje mu pędzony ze śliwek... nielegalny bimberek. Ministrze sprawiedliwości, pan jesteś naprawdę pijany praworządnością.