- Całe to wzmożenie w Unii Europejskiej nie uwzględniało pewnej komponentności współczesnych linii produkcyjnych. Miało być buńczucznie, a wyszło dość rozpaczliwie. Groźby, które są nierealne, ośmieszają tak naprawdę grożącego - powiedział prof. Jacek Reginia-Zacharski, politolog z Uniwersytetu Łódzkiego.