Mężczyźni, z którymi we Lwowie rozmawiała Agnieszka Lichnerowicz, przyznają, że nie wszyscy chcieli czekać na oficjalny zapis. Niektórzy po prostu wsiedli w samochody i pojechali na wschód. Ci, którzy się zapisali, mają nadzieję, że już jutro znajdą się na froncie.